Rozdział trzeci: "Coś sprawiło,że sens życia znikł.Nie jestem w stanie wyjaśnić,czemu tak się stało."
Od dobrych kilku minut,wpatrywałam się w pustą kartkę papieru,na której miałam zapisać swoje powody,przez które prawdopodobnie stąd zejdę.Nadal nic nie zapisałam i nie...To nie tak,że brakuje mi pomysłów,po prostu moje myśli są roztrzepane na cztery strony świata,ale najbardziej na te stronę,w której tkwi Gabriel.Zależy mu w jakiś sposób na mnie.W dodatku nie jest człowiekiem.Tak jak mówił,ma postać człowieczą,lecz w środku,jest zupełnie czymś,albo kimś....Innym niż ja.Jak to możliwe,że tak nagle się pojawił w moim życiu?
Po domu rozległ się dzwonek.Niestety w ten dzień byłam w domu całkowicie sama.Opuściłam pośpiesznie pokój i zbiegłam na dół,otwierając wejściowe drzwi.
-Clarie.- Usłyszałam prosto z ust Zayn'a.Był najlepszym kumplem mojego brata i niestety kimś,z kim mam niezbyt fajne wspomnienia. - Cześć. - Przywitał mnie z lekkim uśmiechem.
-Cześć,Luk'a nie ma. - Zasygnalizowałam automatycznie.
-Kiedy będzie?
-Szczerze mówiąc? Nie wiem. - Wzruszyłam obojętnie ramionami.
-To nic.Poczekam na niego. - Oświadczył.
-Jasne.Powinien lada chwila być. - Wpuściłam go do środka.Chłopak od razu usiadł wygodnie w salonie. - Chcesz coś do picia? - Zaproponowałam grzecznie.
-Nie,ale będzie mi miło,jak usiądziesz obok mnie. - Szepnął z triumfalnym uśmiechem.
-Zayn,możesz przestać? - Zaznaczyłam nieco poważniejszym tonem.
-Tym razem cię nie dotknę. - Pokręcił głową.
-Kłamiesz. - Przewróciłam oczami.
-Może,ale to nie moja wina,że jesteś ładna. - Puścił mi oczko.
-Żartujesz sobie ze mnie? - Zmarszczyłam czoło. - Jestem siostrą twojego kumpla.Wiesz co by było, gdyby Luke się dowiedział o tym,co się wtedy wydarzyło? Byłby zły.
-Nic takiego się nie wydarzyło,Clarie. - Powiedział nieco ciszej.
Tego wieczoru oglądałam w salonie jakiś dobry Thiller.Miałam go zobaczyć w towarzystwie Luk'a i mamy,ale oni jak zwykle o mnie zapomnieli.Owinęłam się kocem,żeby było mi cieplej i starałam się skupić na tym,co było wyświetlane na ekranie telewizora.Luke zapewne był jeszcze na mieście z kumplami,a moja rodzicielka znowu wybrała randkę z Jack'iem zamiast mnie.Zajadając pop corn i popijając colę,nie zorientowałam się,że nie jestem w domu sama.Uświadomiłam sobie to w momencie,gdy jakiś niewielki huk dobiegł mnie z góry.Czyżby Luke zaszył się w swoim pokoju? Podniosłam się z kanapy i z samej ciekawości poczłapałam po schodach na pierwsze piętro.
-Zostałeś jednak w domu,Luke? - Zawołałam już na koryatarzu.
-Clarie. - Ktoś z jego pokoju wymówił moje imię.Gdy stanęłam w końcu w drzwiach,moim oczom ukazał się jego najlepszy przyjaciel,Zayn.Wyszczerzył w moją stronę swoje śnieżnobiałe ząbki. - Pokłóciłem się z rodzicami,Luke pozwolił mi tu przenocować. - Wytłumaczył prosto z marszu.
-Niespodziewałam się ciebie o tej godzinie. - Uśmiechnęłam się ciepło. - Gdzie jest Luke?
-Został na Mieście.Chce kupić nam coś do jedzenia. - Wyjaśnił.
-Ah no tak. Pewnie zapomniał o mnie. - Uznałam z góry.
-Jeśli chcesz,podzielę się z tobą. - Zaproponował otwarcie.
-Jedzeniem? Mało kto tak robi. - Prychnęłam śmiechem.
-A co? Twój brat zawsze sam wszystko zjada? - Spytał nieco rozbawiony.
-Znasz go,więc powinieneś wiedzieć. - Zaśmialiśmy się oboje.
-Racja.Luke za bardzo lubi jeść,żeby dzielić się jedzeniem. - Uznał z lekkim śmiechem.
-Oglądam sama film.Możesz się dołączyć,jeśli chcesz. - Zaproponowałam.
-I tak tu się nudzę,więc...Chętnie. - Zgodził się od razu.Poszliśmy oboje do salonu,siadając obok siebie na kanapie.Zayn dawał wrażenie,jakby odrobinę się czymś stresował,ale być może po prostu mi się wydawało.Poczęstowałam go pop corn'em i dałam szklankę z colą,by mógł się napić.Film leciał,a każde z nas siedziało w ciszy,skupione na tym co pokazywał ekran urządzenia przed nami.Milczenie zdawało się z lekka niekomfortowe,chłopak to wyczuł i w końcu zagadał.
-Twój brat się coś spóźnia. - Stwierdził.
-Jak zwykle. - Przyznałam bez namysłu. - O co poszło z rodzicami?
-Miałem bójkę w barze.Dowiedzieli się o tym i...No wiesz,nie byli zadowoleni. - Wyznał nieśmiało.Uśmiechnęłam się blado,próbując sobie to wszystko wyobrazić.
-Nigdy bym nie pomyślała,że możesz być zdolny do bójek. - Przyznałam zgodnie z prawdą.
-Pozory mylą. - Uzmysłowił mi.
-Niech zgadnę.Przez dziewczynę?
-Byłą dziewczynę. - Dodał.
-Nie jesteś już z Jessicą? - Zapytałam szybko,dopiero po chwili zrozumiałam,że nie powinnam być taka dociekliwa,ale Zayn się tym nie przejął.Po prostu odpowiedział jak gdyby nigdy nic.
-Nie.Zerwałem z nią,bo mnie zdradziła. - Wyjawił z lekkim żalem w głosie i spojrzał na mnie.
-Przykro mi. - Szepnęłam z współczuciem.
-Była bardzo podobna do ciebie.Strasznie mi ją przypominasz. - Uznał przyglądając mi się swoimi ciemnymi źrenicami.Oczy tego chłopaka,zawsze były zjawiskowo piękne.
-Naprawdę? - Spytałam pół głosem,wpatrując się ,jak zahipnotyzowana w ciemnowłosego.
-Owszem. - Potwierdził.
-To dlatego wyglądałeś na takiego zestresowanego?
-Być może. - Wzruszył ramionami. - Zimno ci? - Spytał patrząc na moją gęsią skórkę na ręce.
-Odrobinę. - Szepnęłam,a Zayn westchnął ciężko i podniósł swoje cztery litery z sofy,na której przed chwilą tkwił obok mnie.Siegnął po koc, leżący na fotelu i bez zastanowienia nakrył go na moje ciało. - Dziękuje,Zayn...Nie musiałeś. - Uniosłam kąciki ust,czując lekkie rumieńce na twarzy,ponieważ to było bardzo miłe z strony przyjaciela mojego brata.
-O taką ślicznotkę,powinno się dbać. - Rzekł spokojnie i ponownie usiadł przy mnie,tym razem znacznie bliżej.Złapał moją ręke i splótł nasze palce.Ten moment,był tak bardzo przyjemny i ciepły,że nie protestowałam.Zayn był atrakcyjnym facetem i tak naprawdę dopiero teraz zwróciłam na to uwagę.Oboje patrzyliśmy sobie w oczy.W tle leciał horror,który tak naprawdę już długą chwilę,nie był przez nas oglądany,ponieważ byliśmy zajęci sobą.
-Cholera. - Przeklnął zapatrzony we mnie. - Jesteś piekielnie piękna. - Wymówił to powoli.
-Ja? - Wstrzymałam oddech, nie odrywając w tamtej chwili od niego wzroku.
-Taa...Totalnie w moim typie. - Zauważył i przybliżył się jeszcze bardziej do mnie.Nasze usta dzieliło kilka centymetrów.Poczułam,że jego ręka delikatnie przesuwa się ku górze i zatrzymuje na barku,ale po kilku sekundach znów zmierza w stronę karku.Oddech chłopaka odbił się od mojego policzka.Czuje ciarki.Serca mi coraz szybciej bije,jest mi coraz bardziej cieplej.
-Zayn,dlaczego mam wrażenie,że chcesz mnie pocałować? - Zapytałam pół głosem.
-Bo zamierzam to zrobić. - Oświadczył czarującym szpetem i bez hamowania, złączył nasze usta.Nie zaprzeczyłam,po prostu odwzajemniłam jego pocałunek.Ten wplótł palce w moje dość gęste włosy,które swobodnie opadały mi na ramiona.Gdy oderwał swoje wargi od moich,przeszedł na szyję.Obdarował ją słodkimi i namiętnymi buziakami.Wzdychnęłam z rozkoszy, uśmiechając się zadowolona.Chłopak niespodziewanie i bez trudu usadowił mnie na swoich kolanach,wbił się pośpiesznie w moje usta,a ja ponownie nie protestowałam.
Nie doszło do niczego więcej.Leżeliśmy wtuleni na kanapie,było mi tak ciepło w jego ramionach,że chciałam,by ta chwila trwała i trwała.Milczeliśmy.Żadne z nas nie wypowiedziało słowa od pocałunku.Po prostu przytulaliśmy się w ciszy,aż w końcu zapadłam w sen pierwsza.
Obudziłam się około szóstej nad ranem.Tak,dokładnie całą noc przespałam na tej dość niezbyt wygodnej kanapie.Zayn'a na całe szczęście nie było przy mnie,więc pewnie nikt z domowników nie mógł niczego podejrzewać.W kuchni ktoś się krzątał,więc postanowiłam tam zajrzeć.
-Zayn? - Wyszeptałam widząc go bez koszulki,w szarych dresowych spodniach z adidas'a.
-Clarie,dzień dobry. - Odezwał się ciepło po czym zaparzył swoją kawę.
-Gdzie jest Luke i czy...
-Spokojnie. - Przerwał mi. - Luke śpi u siebie na górze i o niczym nie wie. - Uspokoił mnie.
-Zasnęłam.Spałam tu całą noc. - Zauważyłam.
-Tak,na szczęście szybko zwinąłem się do pokoju Luk'a.Gdy się pojawił,zastał mnie właśnie tam.
-To dobrze. - Odetchnęłam z ulgą,nie mogąc oderwać oczu od umięśnionego torsu ciemnowłosego.
-Podoba ci się? - Spostrzegł moje poczynanie,od razu się speszyłam.
-Yh...Wybacz.Ja... - Motałam się.
-Proszę. - Podał mi kubek z kawą.
-To...Twoja kawa. - Przypomniałam mu.
-Teraz już jest twoja. - Chłopak wział inny kubek i wsypał do niego dwie łyżki kawy.
-Dzięki.Zayn?
-Tak? - Zalał wodę do naczynia,po czym w końcu uniósł swój wzrok na mnie.
-Luke,nie powinien się o tym dowiedzieć.Możesz mi to obiecać?
-Jasne,nie ma problemu. - Uśmiechnął się szczerze.
-Tamten wieczór,chyba trochę się zagalopowaliśmy. - Stwierdziłam nieśmiało.
-Jesteśmy tylko ludźmi,Clarie. - Rzekł znacząco. - Nie wiem jak tobie,ale mi się podobało.
-Było...W porządku. . - Skwitowałam.
-Nie przyznasz,że podobało ci się o wiele bardziej.Mam rację? - Mruknął pod nosem.
-Może będzie lepiej,jak przemilczymy to. - Uznałam.
-Jak sobie życzysz. - Odparł biernie.
-To był tylko pocałunek. - Odparł.
-Naprawdę uważasz to za "Nic"? - Skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej.
-Clarie,o co ci chodzi? Sama chciałaś to trzymać w tajemnicy. - Przypomniał mi.
-I tak ma pozostać. - Zaznaczyłam nieco pokorniejszym tonem. - Więc odsuń swoje żarty, na bok.
-Lubię jak się złościsz. - Na jego twarzy wymalował się uśmiech wyższości.Zayn nigdy nie zwracał na mnie większej uwagi,a pocałunek z nim,był dla mnie czymś znaczącym,czymś,co spowodowało,że dziwnym sposobem,wytworzył się do jego osoby,sentyment.Już nie był tylko "Kumplem" starszego brata.Był kimś więcej i to niestety nie było dla mnie wygodne.
-Idę do pokoju.Nie chcę się kłócić. - Syknęłam i skierowałam się w stronę schodów,ale nim do nich doszłam,Zayn stanął na równe nogi i w szybkim tempie znalazł się przy mnie.
-Claie,dlaczego odnoszę wrażenie,jakbyś miała mi coś za złe?
-Nie chcę o tym teraz rozmawiać. - Zaprotestowałam i poczułam jak ciemnowłosy chwyta mój nadgarstek.Odważyłam się popatrzeć na jego twarz,ale nadal nie byłam pewna,czy kontynuować tę konwersację.Chyba tak naprawdę,już niczego nie byłam pewna.
-Chcę znać prawdę.Nawet...Jeżeli jest najgorsza. - Oświadczył zasadniczo.
-Jesteś idiotą,Zayn. - Zarzuciłam mu. - Trzymaj się ode mnie z daleka. - Wyswobodziłam swój nadgarstek z jego dłoni,posyłając mu przy okazji,gniewne spojrzenie.
-Clarie,porozmawiaj ze mną. - Poprosił zrezygnowanie,ale zignorowałam te prośbę i szybkimi ruchami ulotniłam mu się z widoku,idąc prosto do swoich czterch ścian.
Zamknęłam pośpiesznie drzwi,przekrecając je na klucz.Nie chciałam opowiadać mu powdu,dla którego stałam się taka oschła wobec niego.Wydaje mi się,że nie byłam na to gotowa,poza tym...Jak miałabym to ubrać w słowa? Nie byłam na tyle otwarta i pewna siebie,by bez jakichkolwiek emocji po prostu,jakby nigdy nic,mu to wyjaśnić.
Wracałam do domu,było dość późno.Pod bramą stał samochód Zayn'a,co mnie bardzo ucieszyło.Od naszego pocałunku,minął tydzień,a moje nastawienie do niego,zmieniło się na bardziej poztywne.Rozważałam to,czy po prostu się w nim zauroczyłam,czy tylko bardziej polubiłam.Szczerze mówiąc? Wydaje mi się,że dość głęboko się w nim zauroczyłam,bo ciągle myślałam o tamtejszym wydarzeniu i o tym,czy będzie powtórka.Nikt tak naprawdę oprócz nas,nie wiedział,że coś takiego miało miejsce.Luke nawet nie domyślał się,że zadurzyłam się w jego przyjacielu.Ciekawe jakby na to zareagował.
Weszłam do domu,już miałam krzyknąć "hej!" kiedy doszły do mnie poszczególne słowa rozmowy.
-I jak? Zapytał głos Luk'a.
-To był błąd. - Skwitował Zayn.Wychyliłam się zza rogu.Zayn i Luke byli sami w salonie.
-To co wyście tam robili?- Mój brat nie ukrywał zdziwienia.
-Był ostry seks,ale...Gdy zasnęła od razu zacząłem tego żałować. - Opowiadał mu.
-Bzyknąłeś ją,ona zasnęła i ją zostawiłeś? - Zapytał rozbawiony Luke.
-Dokładnie tak.Chyba zrobiłem jej niepotrzebnie nadzieje. - Przyznał.
-Myśli,że będziecie razem? Ale idiotka. - Skomentował Luke,a ja miałam co raz bardziej ochotę płakać rozumiejąc, że mówią o mnie.Jak Zayn mógł mu wszystko powiedzieć? I dodać do tego kłamstwa.Nie spałam tej nocy z Zayn'em.Całowaliśmy się,było po prostu miło.
-Poza tym,mam już nową na oku.- Mrugnął figlarnie, a łzy stanęły w moich oczach.
-Lepiej już ją olej.Jest małolatą.Stać cię na kogoś lepszego. - Stwierdził pewnie mój brat.Nie umiejąc już tego słuchać,niezauważalnie przeszłam do swojego pokoju.Tam moje emocje wzięły górę.Płakałam przez następne pół nocy,aż w końcu zasnęłam w ubraniu i w rozmazanym makijażu.Dopiero rano,stając przed lustrem,obiecałam sobie,że zrobię wszystko by o tym już więcej nie rozmyślać.
Ta sytuacja była dla mnie wciąż nie do końca jasna,ale przecież tamta rozmowa brzmiała,jakby Zayn mówił o tamtejszym wieczorze,który ze mną spędził.Nie powinien był mówić takich bzdur.Nie powinien był w ogóle poruszać takiego tematu.Zaufałam mu,poraz pierwszy i ostatni.To była dobra nauczka na przyszłość,by być bardziej ostrożniejszym.
Usiadłam przy biurku i chwyciłam za długopis,przyglądając się pustej kartce.Być może nie muszę pisać powodów,swojego czynu.Być może to wszystko powinno odbyć się po cichu?
-A może powinnaś zawalczyć o siebie? - Głos Gabriela zabrzęczał mi w uszach.Słowa dochodziły zza moich pleców.Odwróciłam się,a moim oczom ukazał się Gabriel.
-Znowu tutaj. - Spostrzegłam.
-Znowu te myśli? - Zapytał i z anielskim spokojem usiadł na moim łóżku.
-To moje życie. - Odparłam.
-A ja jestem po to,żeby je chronić. - Wyjasnił automatycznie.
-Nie potrzebuje ochrony. - Pokręciłam głową.
-A czujesz jakąkolwiek chęć do życia?
-Nie. - Odrzekłam po dłuższej chwili namysłu.
-No właśnie.Nie widzisz żadnego sensu.To jest jeden z powodów,dla którego tu jestem. - Oznajmił patrząc na mnie w sposób,jakby pragnął wyczytać coś z mojego wyrazu twarzy.
-Nie sądzę,że potrzebuje po...
-Clarie. - Wtrącił się. - Samobójstwo to nie wyjście.Samobójstwo to granat,który dosięgnie również twoich bliskich.To jest to,co chcesz osiągnąć? - Spytał zmartwiony.
-Doceniam to,że się o mnie martwisz. - Zaczęłam niepewnie. - Ale to nie zmieni,mojego planu. - Wyznałam zrezygnowanie powodując lekkie zdumienie na twarzy mojego rozmówcy. - Coś sprawiło,że sens życia znikł.Nie jestem w stanie wyjaśnić,czemu tak się stało. - Wzruszyłam ramionami. - Ja po prostu...Nie chcę żyć na siłę.Rozumiesz?
__________________________________________________________
-Twój brat się coś spóźnia. - Stwierdził.
-Jak zwykle. - Przyznałam bez namysłu. - O co poszło z rodzicami?
-Miałem bójkę w barze.Dowiedzieli się o tym i...No wiesz,nie byli zadowoleni. - Wyznał nieśmiało.Uśmiechnęłam się blado,próbując sobie to wszystko wyobrazić.
-Nigdy bym nie pomyślała,że możesz być zdolny do bójek. - Przyznałam zgodnie z prawdą.
-Pozory mylą. - Uzmysłowił mi.
-Niech zgadnę.Przez dziewczynę?
-Byłą dziewczynę. - Dodał.
-Nie jesteś już z Jessicą? - Zapytałam szybko,dopiero po chwili zrozumiałam,że nie powinnam być taka dociekliwa,ale Zayn się tym nie przejął.Po prostu odpowiedział jak gdyby nigdy nic.
-Nie.Zerwałem z nią,bo mnie zdradziła. - Wyjawił z lekkim żalem w głosie i spojrzał na mnie.
-Przykro mi. - Szepnęłam z współczuciem.
-Była bardzo podobna do ciebie.Strasznie mi ją przypominasz. - Uznał przyglądając mi się swoimi ciemnymi źrenicami.Oczy tego chłopaka,zawsze były zjawiskowo piękne.
-Naprawdę? - Spytałam pół głosem,wpatrując się ,jak zahipnotyzowana w ciemnowłosego.
-Owszem. - Potwierdził.
-To dlatego wyglądałeś na takiego zestresowanego?
-Być może. - Wzruszył ramionami. - Zimno ci? - Spytał patrząc na moją gęsią skórkę na ręce.
-Odrobinę. - Szepnęłam,a Zayn westchnął ciężko i podniósł swoje cztery litery z sofy,na której przed chwilą tkwił obok mnie.Siegnął po koc, leżący na fotelu i bez zastanowienia nakrył go na moje ciało. - Dziękuje,Zayn...Nie musiałeś. - Uniosłam kąciki ust,czując lekkie rumieńce na twarzy,ponieważ to było bardzo miłe z strony przyjaciela mojego brata.
-O taką ślicznotkę,powinno się dbać. - Rzekł spokojnie i ponownie usiadł przy mnie,tym razem znacznie bliżej.Złapał moją ręke i splótł nasze palce.Ten moment,był tak bardzo przyjemny i ciepły,że nie protestowałam.Zayn był atrakcyjnym facetem i tak naprawdę dopiero teraz zwróciłam na to uwagę.Oboje patrzyliśmy sobie w oczy.W tle leciał horror,który tak naprawdę już długą chwilę,nie był przez nas oglądany,ponieważ byliśmy zajęci sobą.
-Cholera. - Przeklnął zapatrzony we mnie. - Jesteś piekielnie piękna. - Wymówił to powoli.
-Ja? - Wstrzymałam oddech, nie odrywając w tamtej chwili od niego wzroku.
-Taa...Totalnie w moim typie. - Zauważył i przybliżył się jeszcze bardziej do mnie.Nasze usta dzieliło kilka centymetrów.Poczułam,że jego ręka delikatnie przesuwa się ku górze i zatrzymuje na barku,ale po kilku sekundach znów zmierza w stronę karku.Oddech chłopaka odbił się od mojego policzka.Czuje ciarki.Serca mi coraz szybciej bije,jest mi coraz bardziej cieplej.
-Zayn,dlaczego mam wrażenie,że chcesz mnie pocałować? - Zapytałam pół głosem.
-Bo zamierzam to zrobić. - Oświadczył czarującym szpetem i bez hamowania, złączył nasze usta.Nie zaprzeczyłam,po prostu odwzajemniłam jego pocałunek.Ten wplótł palce w moje dość gęste włosy,które swobodnie opadały mi na ramiona.Gdy oderwał swoje wargi od moich,przeszedł na szyję.Obdarował ją słodkimi i namiętnymi buziakami.Wzdychnęłam z rozkoszy, uśmiechając się zadowolona.Chłopak niespodziewanie i bez trudu usadowił mnie na swoich kolanach,wbił się pośpiesznie w moje usta,a ja ponownie nie protestowałam.
Nie doszło do niczego więcej.Leżeliśmy wtuleni na kanapie,było mi tak ciepło w jego ramionach,że chciałam,by ta chwila trwała i trwała.Milczeliśmy.Żadne z nas nie wypowiedziało słowa od pocałunku.Po prostu przytulaliśmy się w ciszy,aż w końcu zapadłam w sen pierwsza.
Obudziłam się około szóstej nad ranem.Tak,dokładnie całą noc przespałam na tej dość niezbyt wygodnej kanapie.Zayn'a na całe szczęście nie było przy mnie,więc pewnie nikt z domowników nie mógł niczego podejrzewać.W kuchni ktoś się krzątał,więc postanowiłam tam zajrzeć.
-Zayn? - Wyszeptałam widząc go bez koszulki,w szarych dresowych spodniach z adidas'a.
-Clarie,dzień dobry. - Odezwał się ciepło po czym zaparzył swoją kawę.
-Gdzie jest Luke i czy...
-Spokojnie. - Przerwał mi. - Luke śpi u siebie na górze i o niczym nie wie. - Uspokoił mnie.
-Zasnęłam.Spałam tu całą noc. - Zauważyłam.
-Tak,na szczęście szybko zwinąłem się do pokoju Luk'a.Gdy się pojawił,zastał mnie właśnie tam.
-To dobrze. - Odetchnęłam z ulgą,nie mogąc oderwać oczu od umięśnionego torsu ciemnowłosego.
-Podoba ci się? - Spostrzegł moje poczynanie,od razu się speszyłam.
-Yh...Wybacz.Ja... - Motałam się.
-Proszę. - Podał mi kubek z kawą.
-To...Twoja kawa. - Przypomniałam mu.
-Teraz już jest twoja. - Chłopak wział inny kubek i wsypał do niego dwie łyżki kawy.
-Dzięki.Zayn?
-Tak? - Zalał wodę do naczynia,po czym w końcu uniósł swój wzrok na mnie.
-Luke,nie powinien się o tym dowiedzieć.Możesz mi to obiecać?
-Jasne,nie ma problemu. - Uśmiechnął się szczerze.
-Tamten wieczór,chyba trochę się zagalopowaliśmy. - Stwierdziłam nieśmiało.
-Jesteśmy tylko ludźmi,Clarie. - Rzekł znacząco. - Nie wiem jak tobie,ale mi się podobało.
-Było...W porządku. . - Skwitowałam.
-Nie przyznasz,że podobało ci się o wiele bardziej.Mam rację? - Mruknął pod nosem.
-Może będzie lepiej,jak przemilczymy to. - Uznałam.
-Jak sobie życzysz. - Odparł biernie.
-To był tylko pocałunek. - Odparł.
-Naprawdę uważasz to za "Nic"? - Skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej.
-Clarie,o co ci chodzi? Sama chciałaś to trzymać w tajemnicy. - Przypomniał mi.
-I tak ma pozostać. - Zaznaczyłam nieco pokorniejszym tonem. - Więc odsuń swoje żarty, na bok.
-Lubię jak się złościsz. - Na jego twarzy wymalował się uśmiech wyższości.Zayn nigdy nie zwracał na mnie większej uwagi,a pocałunek z nim,był dla mnie czymś znaczącym,czymś,co spowodowało,że dziwnym sposobem,wytworzył się do jego osoby,sentyment.Już nie był tylko "Kumplem" starszego brata.Był kimś więcej i to niestety nie było dla mnie wygodne.
-Idę do pokoju.Nie chcę się kłócić. - Syknęłam i skierowałam się w stronę schodów,ale nim do nich doszłam,Zayn stanął na równe nogi i w szybkim tempie znalazł się przy mnie.
-Claie,dlaczego odnoszę wrażenie,jakbyś miała mi coś za złe?
-Nie chcę o tym teraz rozmawiać. - Zaprotestowałam i poczułam jak ciemnowłosy chwyta mój nadgarstek.Odważyłam się popatrzeć na jego twarz,ale nadal nie byłam pewna,czy kontynuować tę konwersację.Chyba tak naprawdę,już niczego nie byłam pewna.
-Chcę znać prawdę.Nawet...Jeżeli jest najgorsza. - Oświadczył zasadniczo.
-Jesteś idiotą,Zayn. - Zarzuciłam mu. - Trzymaj się ode mnie z daleka. - Wyswobodziłam swój nadgarstek z jego dłoni,posyłając mu przy okazji,gniewne spojrzenie.
-Clarie,porozmawiaj ze mną. - Poprosił zrezygnowanie,ale zignorowałam te prośbę i szybkimi ruchami ulotniłam mu się z widoku,idąc prosto do swoich czterch ścian.
Zamknęłam pośpiesznie drzwi,przekrecając je na klucz.Nie chciałam opowiadać mu powdu,dla którego stałam się taka oschła wobec niego.Wydaje mi się,że nie byłam na to gotowa,poza tym...Jak miałabym to ubrać w słowa? Nie byłam na tyle otwarta i pewna siebie,by bez jakichkolwiek emocji po prostu,jakby nigdy nic,mu to wyjaśnić.
Wracałam do domu,było dość późno.Pod bramą stał samochód Zayn'a,co mnie bardzo ucieszyło.Od naszego pocałunku,minął tydzień,a moje nastawienie do niego,zmieniło się na bardziej poztywne.Rozważałam to,czy po prostu się w nim zauroczyłam,czy tylko bardziej polubiłam.Szczerze mówiąc? Wydaje mi się,że dość głęboko się w nim zauroczyłam,bo ciągle myślałam o tamtejszym wydarzeniu i o tym,czy będzie powtórka.Nikt tak naprawdę oprócz nas,nie wiedział,że coś takiego miało miejsce.Luke nawet nie domyślał się,że zadurzyłam się w jego przyjacielu.Ciekawe jakby na to zareagował.
Weszłam do domu,już miałam krzyknąć "hej!" kiedy doszły do mnie poszczególne słowa rozmowy.
-I jak? Zapytał głos Luk'a.
-To był błąd. - Skwitował Zayn.Wychyliłam się zza rogu.Zayn i Luke byli sami w salonie.
-To co wyście tam robili?- Mój brat nie ukrywał zdziwienia.
-Był ostry seks,ale...Gdy zasnęła od razu zacząłem tego żałować. - Opowiadał mu.
-Bzyknąłeś ją,ona zasnęła i ją zostawiłeś? - Zapytał rozbawiony Luke.
-Dokładnie tak.Chyba zrobiłem jej niepotrzebnie nadzieje. - Przyznał.
-Myśli,że będziecie razem? Ale idiotka. - Skomentował Luke,a ja miałam co raz bardziej ochotę płakać rozumiejąc, że mówią o mnie.Jak Zayn mógł mu wszystko powiedzieć? I dodać do tego kłamstwa.Nie spałam tej nocy z Zayn'em.Całowaliśmy się,było po prostu miło.
-Poza tym,mam już nową na oku.- Mrugnął figlarnie, a łzy stanęły w moich oczach.
-Lepiej już ją olej.Jest małolatą.Stać cię na kogoś lepszego. - Stwierdził pewnie mój brat.Nie umiejąc już tego słuchać,niezauważalnie przeszłam do swojego pokoju.Tam moje emocje wzięły górę.Płakałam przez następne pół nocy,aż w końcu zasnęłam w ubraniu i w rozmazanym makijażu.Dopiero rano,stając przed lustrem,obiecałam sobie,że zrobię wszystko by o tym już więcej nie rozmyślać.
Ta sytuacja była dla mnie wciąż nie do końca jasna,ale przecież tamta rozmowa brzmiała,jakby Zayn mówił o tamtejszym wieczorze,który ze mną spędził.Nie powinien był mówić takich bzdur.Nie powinien był w ogóle poruszać takiego tematu.Zaufałam mu,poraz pierwszy i ostatni.To była dobra nauczka na przyszłość,by być bardziej ostrożniejszym.
Usiadłam przy biurku i chwyciłam za długopis,przyglądając się pustej kartce.Być może nie muszę pisać powodów,swojego czynu.Być może to wszystko powinno odbyć się po cichu?
-A może powinnaś zawalczyć o siebie? - Głos Gabriela zabrzęczał mi w uszach.Słowa dochodziły zza moich pleców.Odwróciłam się,a moim oczom ukazał się Gabriel.
-Znowu tutaj. - Spostrzegłam.
-Znowu te myśli? - Zapytał i z anielskim spokojem usiadł na moim łóżku.
-To moje życie. - Odparłam.
-A ja jestem po to,żeby je chronić. - Wyjasnił automatycznie.
-Nie potrzebuje ochrony. - Pokręciłam głową.
-A czujesz jakąkolwiek chęć do życia?
-Nie. - Odrzekłam po dłuższej chwili namysłu.
-No właśnie.Nie widzisz żadnego sensu.To jest jeden z powodów,dla którego tu jestem. - Oznajmił patrząc na mnie w sposób,jakby pragnął wyczytać coś z mojego wyrazu twarzy.
-Nie sądzę,że potrzebuje po...
-Clarie. - Wtrącił się. - Samobójstwo to nie wyjście.Samobójstwo to granat,który dosięgnie również twoich bliskich.To jest to,co chcesz osiągnąć? - Spytał zmartwiony.
-Doceniam to,że się o mnie martwisz. - Zaczęłam niepewnie. - Ale to nie zmieni,mojego planu. - Wyznałam zrezygnowanie powodując lekkie zdumienie na twarzy mojego rozmówcy. - Coś sprawiło,że sens życia znikł.Nie jestem w stanie wyjaśnić,czemu tak się stało. - Wzruszyłam ramionami. - Ja po prostu...Nie chcę żyć na siłę.Rozumiesz?
__________________________________________________________
Komentarze
Prześlij komentarz