Rozdział Ósmy "Mogę to rozłożyć,po to by przetrwać kolejny dzień."
Otworzyłam ociężałe powieki,bardzo powoli,bojąc się rzeczywistości.Zegar wskazywał godzinę piątą trzydzieści.Skrzywiłam się,gdy tylko uniosłam ręke.Mój bolący i pocięty nadgarstek,przyniósł mi wczoraj ulgę.Ten cały psychiczny ból,który nagromadził się wewnątrz mnie,siedział teraz w pociętym nadgarstku,który już mogłam znieść.Byłam w stanie pójść do szkoły i jakoś normalnie funkcjonować.Tamtej nocy,gdy ciągnęłam żyletką po skórze,zjawił się Gabriel.Prosił mnie,niemal błagał bym przestała,ale przegoniłam go,po prostu kazałam mu się wynosić z mojego życia.I posłuchał,znikł.Widziałam,że łzy spływały mu po policzkach,ale nie tylko jemu,mi też.Płakaliśmy oboje.Tak naprawdę,pierwszy raz widziałam go w tak załamanym i bezsilnym stanie.Nie mógł mi pomóc,wiedziałam to. Wzięłam prysznic,ogarnęłam włosy i postarałam się zrobić nieco lepszy makijaż,żeby zakryć worki pod oczami.Miałam wielką nadzieje,że dzisiejszy dzień będzie lepszy.Owinęłam bandażem nadgarstek,na którym wczoraj się wyżyłam.N...